niedziela, 5 maja 2013

Playoffs predictions - Conference Semifinals

Jeszcze nie udało nam otrząsnąć się z emocji towarzyszących pierwszej rundzie Playoffs 2013, a tymczasem już dziś startuje kolejna runda zmagań o mistrzostwo ligi NBA. Przed Wami analiza oraz typy na nadchodzące potyczki.

KONFERENCJA WSCHODNIA

(1) MIAMI HEAT - CHICAGO BULLS (5)

Aktualni mistrzowie od kilku dni wypoczywając w South Beach, oczekiwali kolejnego kandydata do unicestwienia przed Finałami Konferencji. Biorąc pod uwagę to, kogo przydzielił im los, powinni być ostrożni. Chicago Bulls z sezonu 2012/2013 po cichu tworzą piękną historię. Po traumatycznym końcu poprzednich rozgrywek, utracie swojego lidera i powracającymi jak bumerang wiadomościami o kolejnych kontuzjach, pokazują godną naśladowania wolę walki, jedność i dyscyplinę taktyczną. Mecz nr 4 i wyczyn Nate'a Robinsona (23 pkt w 4 kwarcie) będzie wspominany przez lata. Będąc, jako kibic koszykówki, niepoprawnym optymistą chcę wierzyć w to, że najbliższa runda przyćmi nieco to pamiętne spotkanie. Głównym pytaniem, które sobie zadaje, jest: Czy Bulls będą jeszcze w stanie wykrzesać z siebie energię do tego, żeby z Miami powalczyć? Wygrana z Brooklynem dała im mnóstwo pewności siebie, ale nie da się ukryć, że kosztowała ich bardzo dużo sił. Jeśli nie pozwolą Miami na narzucenie swojego stylu gry, mają szansę. Natomiast, jeśli ten plan legnie w gruzach, rozpędzona lokomotywa może zdziesiątkowane, Bycze stado rozjechać.

Kolejne pytanie, które może okazać się kluczowe dla tej serii, to: Czy Derrick Rose zagra? Jego wczorajsze wypowiedzi w mediach wskazują na to, że... wciąż nic nie wiemy. Rose niczego nie potwierdził i i niczemu nie zaprzeczył, ale według Adriana Wojnarowskiego z Yahoo, MVP sezonu zasadniczego 2010/2011 podjął już decyzję i nie powróci. Mam nadzieję, że narastająca, z dnia na dzień, presja ze strony włodarzy klubu i fanów nie wpłynie na jego decyzję. Zbyt wiele mamy przykładów z przeszłości, kiedy to zawodnicy wracali wcześniej, nie będąc w 100% formy. W kilku z nich fatalnie odbiło się to na ich zdrowiu.

W sezonie zasadniczym w bezpośrednich pojedynkach było 2-2. Najbardziej pamiętnym z tych spotkań jest bez wątpienia mecz, w którym Byki zakończyły 27-meczową serię zwycięstw Miami. Grali wtedy bez Joakima Noah, ale za to w składzie był wtedy Luol Deng, którego status jest wciąż niewiadomy. Jego obecność może okazać się kluczowa, żeby być w stanie spowolnić Jamesa. Jest kilka znaków zapytania, co sprawia, że ta seria może okazać się wspaniała. Oby tak było, ale mimo wszystko (i mimo tego, że jestem niepoprawnym optymistą) nie sądzę, że Heat mogą być przez Chicago pokonani.

TYP: 4-2 HEAT

(2) NY KNICKS - INDIANA PACERS (3)

Jest to pojedynek z tradycjami. Możemy być świadkami ciekawej serii. Knicks w meczach z Bostonem byli drużyną lepszą, ale z taką grą nie będą w stanie zajść daleko. Co do Pacers, nie jestem w stanie powiedzieć zbyt wiele na temat ich dyspozycji. Przyczyna tego jest prosta - seria z Atlantą w pierwszej rundzie interesowała mnie w tym samym stopniu, co polityka socjalna rządu Zimbabwe. Drużyna Jastrzębi jest dla mnie jedną z najmniej interesujących w lidze. Nie jestem w stanie powiedzieć dlaczego, ale po prostu myśl o oglądaniu tego zespołu wprawia mnie w stan zaniepokojenia.

Główną atrakcją tej serii będzie pojedynek jej dwóch najlepszych koszykarzy - Carmelo Anthony'ego (29,2 pkt/mecz, ale tylko 38% z gry i 27% za 3, w pierwszej serii) i Paula George'a (18,7 pkt, 9,5 zb, 5as). Tego nie mogę się doczekać. Ciekawi mnie jaką taktykę zastosuje Mike Woodson. Indiana jest drużyną, która gra dwoma podkoszowymi. David West to klasyczny silny skrzydłowy, a po stronie Nowojorczyków, na tej pozycji gra zazwyczaj Anthony (czyli klasyczny przykład niskiego skrzydłowego). Zastanawia więc, czy trener Knicks będzie kontynuować swój styl grania niższym składem, czy też zdarzy się, że częściej na boisku, obok Tysona Chandlera, będzie grać Kenyon Martin.

Kto w tej serii wygra? Nie wiem, ale obstawiam, że bardziej poukładana ekipa, czyli Indiana Pacers.

TYP: 4-3 PACERS

KONFERENCJA ZACHODNIA

(1) OKC THUNDER - MEMPHIS GRIZZLIES (5)

Kevin Durant przeniósł się w czasie. Wycieczka do Cleveland z lat 2003-2010 nie przypomina z pewnością wizyty na słonecznym wybrzeżu na Półwyspie Iberyjskim. Już wyjaśniam mój zagadkowy tok myślenia. Brak Russella Westbrooka sprawił, że wszystko opiera się teraz na jego barkach, został sam. Przypomina mi to sytuację, w której był przez dobre kilka lat Lebron James. Było to głównym powodem jego przenosin w rejony South Beach. Styl tych przenosin wciąż pozostawia wiele do życzenia, ale nie można się nie zgodzić z tym, że decyzje menedżerów Cavaliers nie skłaniały Jamesa do tego, żeby w mieście pozostać. Durant, będąc Batmanem bez Robina musi walczyć o przetrwanie. Tarcze antyrakietowe wytrzymały w pierwszej rundzie, ale strzelby, które miałyby teraz zatrzymać Niedźwiedzie Grizzly, mogą nie wystrzelić. Rozpędzone i wygłodniałe zapewne zdewastują drużynę z Oklahoma City. Kevin Martin to nie James Harden, który mógłby odciążyć nieco Duranta. Decyzja o tym kontrowersyjnym transferze będzie ścigać Sama Prestiego przez resztę jego menedżerskiej kariery.

Co do Grizzlies - lepiej się to dla nich nie mogło ułożyć. Z pomocą Vinny'ego Del Negro pokonali Clippers i teraz można się spodziewać, że poddadzą pod wątpliwość kompetencje trenerskie Scottiego Brooksa (nie odbieram mu zasług, jeśli chodzi o ustawianie drużyny w obronie, ale jeśli chodzi o grę w ataku, to pewnie było tak: "Give the ball to KD or Russ and then they'll figure something out"). Będziemy świadkami szybkiej i brutalnej vendetty za porażkę dwa lata temu.

TYP: 4-1 GRIZZLIES

(2) SAN ANTONIO SPURS - GOLDEN STATE WARRIORS (6)

Będzie to pewnie seria obfitującą w największą ilość zdobytych punktów i NA PEWNO seria obfitująca w największą ilość celnych rzutów rzutów za trzy. Ostrogi szybko rozprawiły się z drużyną Zombie Lakers i odpoczywając, czekali na kolejnego przeciwnika. Czy Warriors mogą wystraszyć starych wyjadaczy z Teksasu? Zapewne nie, ale słowami Leonardo Di Caprio z filmu Django Unchained, mogą przekazać im swoje stanowisko w ich sprawie: You had my curiosity, but now you have my attention

Z drugiej strony: Czy ten piękny sen Wojowników może trwać dalej? Obawiam się, że nie ze Spurs takie numery. Jest to zbyt doświadczona i poukładana drużyna. Do tego mają więcej odpowiedzi na atuty Golden State niż Nuggets. Niemniej, nie wierzyłem w nich przed serią z Denver i może teraz też niesłusznie ich nie doceniam. 

Na blogu Grantland, natknąłem się na ciekawą statystykę. Tim Duncan, w swojej karierze, nigdy nie przegrał z Warriors u siebie (28-0), a ogółem drużyna Spurs z Timmym w składzie wygrała 47 z 53 meczów. Yikes.

TYP: 4-2 SPURS

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz